marca 14, 2020

PROLOG

Nie wiem czy robię dobrze...
Nie wiem jak zareagujesz na to co chcę Ci powiedzieć...
Nie wiem czy to, aby na pewno dobry moment na to, aby wyznać co czuję...
Nie wiem jak sobie poradzę, jeśli mnie odrzucisz...
Nie wiem czy nie skończy się nasza przyjaźń...
Nie wiem jak będę funkcjonować bez Ciebie...

Minęło dokładnie 106 dni, czyli 2544 godzin, czyli 152640 minut odkąd potrafiliśmy normalnie porozmawiać. 
Dziś nie jesteś w stanie przebywać w moim otoczeniu dłużej niż 60 sekund. Odpowiadasz na moje pytania krótko i oficjalnie, co niemiłosiernie sprawia mi coraz większy ból - prosto w serce. 
Wcześniej starałam się jakoś utrzymywać z Tobą kontakt, pisałam w prostych sprawach, pytając jak poszły zaliczenia, co u Ciebie słychać, czy wracasz na weekend do domu... Na te pytania zawsze otrzymałam krótką i zwięzłą odpowiedź, lecz gdy piszę, że tęsknie za tym co było... Milczysz, jakbym popełniła największą z możliwych zbrodni, a to była kara dla mnie...
Nie rozumiem, jak jedna wiadomość może zmienić wszystko, dosłownie wszystko. 
Nie rozumiem, jak z prawdziwej przyjaźni można z dnia na dzień przestać mieć kontakt, nawet wzrokowy. 
Nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz ze mną porozmawiać, a chciałabym żebyś umiał. Żebyś przyszedł do mnie, albo chociaż zadzwonił i powiedział wszystko co Ci nie pasuje. Rzucił mi tym w twarz, ale żeby to pomogło. I żebyśmy byli w stanie funkcjonować w naszej relacji tak jak wcześniej. Słysząc, o tym, że nie wiesz jak ze mną rozmawiać chcę mi się płakać, bo kiedyś to do mnie dzwoniłeś, gdy miałeś jakiś problem, gdy chciałeś się wyżalić, gdy po prostu miałeś ochotę z kimś pogadać. Dziś, Twój numer na ekranie mojego telefonu raczej się nie ukaże. Znalazłeś kogoś innego, z kim dzielisz się swoimi problemami. Żyjesz dalej beze mnie, jakbym nigdy nie była w twoim życiu. Jakbyśmy nigdy nie mieli bliżej relacji, w której zawsze mogliśmy liczyć na wzajemną pomoc. 
Jakby nigdy nie było "Lali" czy "Altówki"...
Ale rozumiem, staram się. Wybrałam zły moment, na to, aby powiedzieć co tak naprawdę czuję, ale niczego nie oczekiwałam, nie zrobiłam nic, kompletnie nic, aby zniszczyć Twoją relację z Tą dziewczyną. Trzymałam dystans, bo chciałam żebyś sam wszystko sobie poukładał w głowie. I poukładałeś, tylko że jednocześnie wykluczyłeś mnie z kręgu swoich bliskich znajomych.
Ponownie jesteś singlem, ale w Twoim zachowaniu nic się nie zmieniło, wciąż dla Ciebie nie istnieję.  Zapomniałeś o mnie i czuję, że nie planujesz sobie przypomnieć. 
Jednak nie wierzę w to, że nie potrafisz ze mną rozmawiać. Zawsze wiedziałeś co chcesz powiedzieć i nigdy nie owijałeś w bawełnę. Skoro tego nie robisz, to znaczy, że nie chcesz mieć ze mną kontaktu.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miało nic się nie zmienić, miałeś schować list głęboko do szafy i zapomnieć o tym, że kiedykolwiek go przeczytałeś, a zmieniło się dosłownie wszystko...
Dziś żałuję, że kiedykolwiek dałam Ci ten list, że kiedykolwiek go napisałam i że kiedykolwiek postanowiłam wyznać co tak naprawdę siedzi mi w sercu. 
Chciałabym cofnąć czas do dnia, w którym wpadłam na pomysł napisania o swoich uczuciach, i nie dopuścić do tego, aby na kartce znalazło się chociażby jego słowo...


Copyright © Don't forget me , Blogger